Dzisiaj rano dostałem nareszcie szafkę, która posłużyła za bazę dla Tualatina II. Brakuje jeszcze tylko włącznika do pełni szczęścia.
Skrzynka prezentowała się mianowicie tak (wybaczcie jakość zdjęć, ale w takim oświetleniu, z K550i nic nie zdziałam, srsly.
W oczy rzucił mi się mega amazing feature, którym jest... otwierana górna klapa. Miałem wątpliwości, czy zawiasy nie będą przeszkadzać... i owszem.
Okazało się bowiem, że nie mogę zamontować ani płyty głównej, ani zasilacza. Więc wszystko poszło na drugą stronę (głupio się to teraz otwiera, ale cóż).
Dla porównania, wnętrze starego Tualatina.
Okazało się, że nowa wersja jest minimalnie większa, ale w sumie to nie przeszkadza.
Po wycięciu otworów, zamontowałem wszystko co trzeba (tak, tutaj mój Codi stoi na piórniku, bo nie chciało mi się go przykręcać) i postanowiłem przeprowadzić próbę generalną (brak otworów, hm, jak to zadziała?)
Jak się okazało, różnicy temperatur wielkiej nie ma...
Inaczej jednak było z decybelami - zamiast wyć tak głośno, że słychać go na drugim końcu domu, teraz tylko cichutko, słodziutko buczy ^^ (muszę nazwać tego kompa żeńskim imieniem, bo wyjdzie na to, że jestem gejem...
).
A tak prezentuje się całkiem niezły tył... obudowy (rozmazane zdjęcie rozmazaną Nokią).
Oraz wersja z K550i
Całość na biurku prezentuje się tak (nie, nic nie piłem, a mimo to rozmazane... -_-)