Techvortal

Z dniem dzisiejszym postanowiłem zaktualizować w końcu moją jeszcze działającą (chwalmy pana) Siódemkę do nowego OS. Na początku - system legalny - Home premium 64bit od laptopa. Nie modowałem systemu, nie bawiłem się w wywalanie dla zabawy katalogów z C:/Windows. A na partycji C widnieją dwa foldery z plikami aktualizacji ważące w sumie bagatela 8,19GB (!).

I tu zaczyna się cyrk.

1. Windows 10 jest zarezerwowany od sierpnia. W tray'u zgodnie z normą jest ikonka Windows 10 i nawet o dziwo wyświetla się już to:

http://i.imgur.com/mEAGQrW.png

Problem w tym że po kliknięciu w ten głupio kafelkowy przycisk pojawia się tylko to wkurzające kółko podpisane jako "pracujemy nad tym"
trwa to "przepisowe" 10s po czym okno magicznie dematerializuje się, a kliknięcie ikony powoduje powtórzenie cyklu.

2. Windows update niby coś pobiera i robi, po czym restartuje system. Uruchamia się on strasząc nowym logo i udając że coś ładuje. I trwa to tak w nieskończoność. Laptopa zostawiłem na 6 godzin - SSD, i5, 4GB ramu. Nie, nie zmieniło się nic. Po restarcie uruchamia się cały i zdrowy... Windows 7.

3. Dająca największą nadzieję aktualizacja z Media Creation Tool kończy się tak:

http://i.imgur.com/OLrocuT.png

Jakieś pomysły co mogę tutaj poradzić?

System się wywalił po upgrade, często się to niestety zdarza kiedy system jest długo użytkowany, miałem podobne cyrki przy próbie upgrade z 8.1. No cóż, żeby mieć legalny Windows 10 musisz się trochę teraz nakombinować.

1. zrobić formata, zainstalować Win7, aktywować
2. ściągnąć ISO Windows 10, albo pobrać przez to narzędzie Microsoftu które po formacie powinno działać
3. puścić upgrade z czystego Windows 7
4. jeszcze raz puścić formata, z ISO Windows 10 jeśli chcesz mieć legalny system zainstalowany na czysto (opcjonalnie)

Oczywiście można by było od razu zainstalować Windows 10, ale Microsoft nie przewiduje czystej instalacji w celu zachowania licencji (a nie namawiamy do KMS ).

Egh, miałem nadzieję że nie będę musiał od razu formata, brr.
No, ale dzięki. Jak czeba to czeba....

Uwielbiam te "świetne" komunikaty błędów dzięki którym można bezbłędnie zdiagnozować, że... "jest problem".